piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział III - Kto to do cholery był!

Yo ! Słucham muzyki i piszę ! Nie wiem dlaczego wam to piszę! Ale wam to jednak piszę, w końcu kurwa jestem pojebany ; O
Kilka spraw.
Rozdział krótki, ale zawsze coś, na zachętę. 
Nao is back, biczys!  Chyba..  No nie ważne. Mam teraz trudną sytuację. Każdy starszy gimbazjalista katolik już to przeszedł.. ale w tym roku mam przekichane ponieważ będą testy 3 gimbazjalistów, + bierzmowanie, przez co będę miał w chuj czasu wolnego, naprawdę TT.TT'' 
Dodatkowo, myślałem że napiszę sobie kilka rozdziałów w wakacje, jedank nei zrobiłem tego. Konkluzja? Sprzedać rodziców, nie będą mi roboty dawać.
Szukam BETY! 
Tak, to pierwszy raz, kiedy szukam bety. Mam nadzieję, że ktoś przyjemny się trafi ;)


Ból. Ból cierpienie i żądza zemsty. Te właśnie uczucia kierowały Slytherinem w czasach wielkiej czwórki Hogwartu. To właśnie on – wbrew pozorom został oszukany przez resztę. Rovena. Jego ukochana. Nawet ona. Każdy myślał iż zginął on kiedy chciał „ wykorzystać innych władców Hogwartu”. Phh. Niech myślą co chcą. Ciekawe czy ona go nastawi przeciwko mnie.
-Muszę znaleźć swojego potomka. Z taką myślą żył Slytherin przez (kurwa... kiedy było założenie hogwartu? Ehh neefer majnd) ileś tam lat.
- Reedzie.. Alanie Reedzie! Wstań. Wstań i wypełnij mą wolę!
-Ee co ? - Harry wstał z łóżka do pozycji siędzącej i rozglądał się uważnie. Położył się znowu, uznając że mu się przesłyszało. Jednak było coś co nie dawało mu spokoju, a to coś było takie natarczywe, że nie mógł już zasnąć.
Czy jednak nie mógł się z nim połączyć. Tak jak przewidziała Rovena. Nikt z nich, nie mógł się z nim skontaktować, dopiero w wieku 17 lat.. jednak to on, musi się połączyć z nim pierwszy, aby tamci nie wmówili mu nieprawdy.. Slytherin, po tych przemyśleniach, wrócił do wpatrywania się w szklaną kulę.

Wstając z łóżka, Harry miał dziwne przeczucie, jak gdyby był obserwowany. Rozejrzał się dokładnie, lecz nic nie zauważając, wzruszył ramionami i ruszył do łazienki. Po krótkim prysznicu, wziął się za poranny trening. Jako że była już godzina siódma, kiedy skończył, obudził chłopaków, a sam poszedł na śniadanie. Zjadł trochę owsianki, kilka kanapek, popił mlekiem, a gdy już miał wstawać, zagadała do niego jakaś śliczna czarnowłosa kobitka.
-Harry Potter, prawda? Jest pan proszony, do gabinetu dyrektora. - powiedziała delikatnym głosem. Zmierzył ją wzrokiem, zauważając, że ubrana jest w damski smoking (aż sprawdziłem w google czy coś takiego jest >,<'')
-W jakiej sprawie?- zapytał, przechylając głowę. Z całej siły pragnął tam nie iść.
-Cóż, wolałabym nie rozmawiać o tym wśród tłumu uczniów. -Powiedziała, dając jasno do zrozumienia, że nie chce więcej mówić
-Dobrze więc, już ruszam. - Powiedział, poprawiając grzywkę, która spadła mu na oczy.

-Witaj Harry! Może dropsa? - przywitanie dyrektora, było takie same jak zwykle. Wchodząc zauważył, że w pokoju było kilka osób z różnych domów. Między innymi był Draco, Blaise, Hermiona, Nevil, Levander, Patil, Cho oraz kilka osób, których kojarzył tylko z widzenia.
-Nie, dziękuję. Wolałbym się dowiedzieć, czego pan ode mnie chce i po prostu stąd wyjść. - Dropsa, najwidoczniej nie ucieszyła taka odpowiedź, ponieważ przez chwilę wyglądał na zaniepokojonego.
-Zebrałem was tutaj w związku ze sprawą nowej szkoły magicznej.. - rozległy się nikłe szepty. - i chciałbym kilkoro z naszych uczniów, wysłać na wymianę, a w razie czego, jeśli spodobała by się wam tamtejsza szkoła, moglibyście się przepisać. Jest ktoś chętny? - uśmiechnął się, widząc kilka podniesionych rąk. Harry nie był jednak przekonany. Choć, to mógłby być dobry pomysł. Byłby poza zasięgiem dropsa, dodatkowo mógłby poczuć się normalnie.- Pani dyrektor, opowie wam trochę o tamtejszej szkole.
-Nasza szkoła leży wśród mugoli, w samym centrum Londynu. Dzięki dofinansowaniu z ministerstwa magii, jesteśmy w stanie zaopiekować się naszymi uczniami, w każdym aspekcie. Szkolimy uczniów w zakresie Aurorów, Uzdrowicieli, a także przygotowujemy uczniów, do życia wśród mugoli- tutaj spotkała się z pytającymi spojrzeniami.- w sensie, ministerstwo ma zamiar pomagać czarodziejom znajdować mugolską pracę.. - Harry mimowolnie uśmiechnął się, podniósł rękę.
  • Tak? Zapytała niezbyt ucieszona, że ktoś jej przerwał.
Czy mógłbym teraz zmienić kierunek wykształcenia? - To pytanie, sprawiło że znowu wszyscy byli zaskoczeni. - Miałem zdawać na Aurora, ale wolałbym pracę wśród mugoli. - w myślach jednak dobrze myślał o tym, że będąc daleko od ministerstwa, oraz zakonu, nic nie będą mogli mu zrobić. Spojrzał na Dumbledore'a. Widocznie domyślał się, o czym myślał czarnowłosy.
-Cóż. Sądzę, że musiałbyś poczekać do ukończenia tego roku...
-Fu.. lipa. - Zielonooki westchnął.- A wam co, mowę odebrało?- powiedział spostrzegając zaskoczenie na oczach byłych przyjaciół, jak i tych nowych. - W takim razie nie mam zamiaru zmieniać szkoły. Mogę już iść?- spojrzał na Dumbledore'a
-Ale, Harry! Jesteś pewien? Mógłbyś się wiele nauczyć! - zaczęła dyrektorka.
-Oh, rozumiem. Pewnie chodzi pani o gazety, typu „ Harry Potter , wybraniec zmienił szkołę! Przyjrzyjmy się temu z bliska...” Chce pani po prostu rozgłosu. Tyle z mojej strony. A, tak poza tym. Czy kiedykolwiek pozwoliłem pani mówić do mnie po imieniu? - mówiąc to, jego uśmiech był wręcz krwiożerczy.
-P..rzepraszam. - wydedukała. Harry uśmiechnął się do siebie.
-Życzę miłego dnia...- Kiedy wyszedł z gabinetu dyrektora, zadzwonił dzwonek, więc biegiem ruszył w stronę lochów, na eliksiry, które wydawały mu się przyjemnym przedmiotem, bez stojącego nad nim nietoperza. Pomimo tego że się spóźnił, nawet nie musząc się tłumaczyć, Snape nie wlepił mu szlabanu, tylko upomnienie, co było dla niego zaskoczeniem.
Na lekcji, ważyli eliksir, której nazwy Harry nie potrafił wymówić. Snape wyjaśnił, że stworzył go Francuski alkoholik, osławiony złą sławą. Eliksir wydala z organizmu wszystkie dawki uprzednich eliksirów. Jednak jest on trudny do wykonania, dlatego nikt go nie waży, w dzisiejszych czasach.
Pod koniec lekcji, Harry przeżył kolejne zaskoczenie. Dostał Wybitny z eliksiru, który ważył razem z Draco. Draco. Harry myślał o nim, jak o kumplu, jednak nie mógł zapomnieć jego występków. Często nad tym rozmyślał, podczas wieczornego papierosa, czy podczas prysznica. Nie wiedział jednak, co dokładnie ma o tym myśleć. Miał teraz okienko, więc poszedł do pokoju życzeń. Gdy do niego wszedł, zobaczył pokój, z wieża stereo, oraz kilkoma fotelami. Na stoliku były zwykłe, mugolskie piwa. Zaskoczony Harry wziął jedno i zaczął powoli sączyć. Odtworzył książkę od zaklęć. Ostatnie zaklęcia przychodziły mu z trudem, jeśli o nich nie czytał, co ostatnio stało się częścią jego. Uwielbiał czytać, chociażby mugolską literaturę, która miała nawet specjalną szafę, w Świecie Pani Pince. Kiedy ta zauważyła co chciał wypożyczyć, sama poleciła mu kilka książek, które przeczytał od deski do deski, przyznając bibliotekarce, że te książki są rzeczywiście bardzo dobre.
Nagle ktoś otworzył drzwi.( Ale zaraz, przecież chyba nikt nie wiedział, o istnieniu tego pokoju, nikt oprócz niego? jeśli się mylę, powiedzcie mi. Pamietajcie tylko, że akcja rozgrywa się w trakcie tomu 5 , czyli zamieniam tom 5, a po tym roku będzie jeszcze 2 lata w hogwarcie.. no chyba że mi coś do łba strzeli i zrobię przeskok.. nic nie wiadomo ze mną, prawda?;>) Do pokoju wchodziła postać, ale zauważając, że nie jest sama, wyciągnęła różdzkę, celując w siedzącego w fotelu chłopaka, czytającego. Albo przynajmniej próbującego to robić, ponieważ zasnął, czytając. Postać zdjęła kaptur, rozrzucając długie, blond włosy. Po posturze, widać było kobiece wdzięki. Pomyślała o kocyku, którym po chwili przykryła czarnowłosego. Najwidoczniej zapominając po co przyszła, poszła w tylko sobie znanym kierunku.(Oczywiście, najpierw wychodząc z pokoju życzeń.)
Harry obudził się niedługo później. Od razu zauważył, że książka którą czytał, leżała na stoliku.u, a sam leżał przykryty kocem. Spojrzał na zegarek, nie miał czasu na rozmyślania. Za 15 minut kończyła się przerwa obiadowa. Pobiegł szybko na wielką salę, zabrał kilka naleśników z dzemem, i pobiegł do sali z zaklęciami, która była praktycznie na drugim końcu zamku. Kiedy dzwonek zabrzmiał, Harry dobiegał do drzwi.
„Ciekawe kto zna położenie pokoju życzeń. Gdyby ten ktoś był moim wrogiem, zabiłby mnie podczas snu..” Takie myśli chodziły po głowie zielonookiego. Pomimo tego, że kilka razy był upominany, o uwagę przez Flitwicka (czy jakoś) oraz Blaise. Po odjęciu kilkunastu punktów Slytherinowi, Podwójna lekcja zaklęć, skończyła się, dzięki czemu Harry poszedł szybko w swoje miejsce, aby pomyśleć przy papierosie.

-Kto to do cholery mógł być!  

4 komentarze:

  1. Fajnie, że nowy rozdział ale się odrobinę pogubiłem szczerze mówiąc. W pierwszym rozdziale jest, że: Od dnia śmierci Syriusza w Magisterstwie Magii minął już drugi miesiąc. A tu czytam, że zmieniasz 5 rok. Więc już sam nie wiem. Ogólnie bardzo fajne opowiadanie, czekam na więcej. Jest trochę błędów ale nie są aż tak masakryczne. Jeśli potrzebujesz do betowania to pisz na gg:6156071.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Vlad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz.. Sam nie wiem, co mam powiedzieć. Mam zaćmę jasną, i nie ogarniam. TT.TT'' Miałem zamiar zrobić z Syriusza "złego wujka" ale .. 1 rozdział pisałem w ciul czasu temu.. zaraz to zmienię i powiedzmy, że nikt nic nie widział xD, a co do propozycji betowania- z pewnością skorzystam ;)

      Usuń
  2. Ehh... nakręciłam się na opowiadanie z Harrym w Slytherinie, a tu tylko trzy rozdziały... Nic tylko Cię za to jebnąć avadą xd Podoba mi się Twoje opko, aż szkoda, ze jest go tak mało....
    Serdecznie pozdrawiam,
    Niedoskonała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się zaczęło, ale... no właśnie "ale". Tylko trzy rozdziały, które są świetne. Brak weny? Z chęcią mogę służyć pomysłami, których od cholery i trochę. Jakby co, pisz na gg - 45795898

    Bellatrix Black-Lestrange z życzeniami weny

    OdpowiedzUsuń