Yo ! Słucham muzyki i
piszę ! Nie wiem dlaczego wam to piszę! Ale wam to jednak piszę, w
końcu kurwa jestem pojebany ; O
Kilka spraw.
Rozdział krótki, ale zawsze coś, na zachętę.
Nao is back, biczys! Chyba.. No nie ważne. Mam teraz trudną sytuację. Każdy starszy gimbazjalista katolik już to przeszedł.. ale w tym roku mam przekichane ponieważ będą testy 3 gimbazjalistów, + bierzmowanie, przez co będę miał w chuj czasu wolnego, naprawdę TT.TT''
Dodatkowo, myślałem że napiszę sobie kilka rozdziałów w wakacje, jedank nei zrobiłem tego. Konkluzja? Sprzedać rodziców, nie będą mi roboty dawać.
Szukam BETY!
Tak, to pierwszy raz, kiedy szukam bety. Mam nadzieję, że ktoś przyjemny się trafi ;)
Ból. Ból cierpienie i
żądza zemsty. Te właśnie uczucia kierowały Slytherinem w czasach
wielkiej czwórki Hogwartu. To właśnie on – wbrew pozorom został
oszukany przez resztę. Rovena. Jego ukochana. Nawet ona. Każdy
myślał iż zginął on kiedy chciał „ wykorzystać innych
władców Hogwartu”. Phh. Niech myślą co chcą. Ciekawe czy ona
go nastawi przeciwko mnie.
-Muszę znaleźć swojego
potomka. Z taką myślą żył Slytherin przez (kurwa... kiedy było
założenie hogwartu? Ehh neefer majnd) ileś tam lat.
- Reedzie.. Alanie
Reedzie! Wstań. Wstań i wypełnij mą wolę!
-Ee co ? - Harry wstał z
łóżka do pozycji siędzącej i rozglądał się uważnie. Położył
się znowu, uznając że mu się przesłyszało. Jednak było coś co
nie dawało mu spokoju, a to coś było takie natarczywe, że nie
mógł już zasnąć.
Czy jednak nie mógł się
z nim połączyć. Tak jak przewidziała Rovena. Nikt z nich, nie
mógł się z nim skontaktować, dopiero w wieku 17 lat.. jednak to
on, musi się połączyć z nim pierwszy, aby tamci nie wmówili mu
nieprawdy.. Slytherin, po tych przemyśleniach, wrócił do
wpatrywania się w szklaną kulę.
Wstając z łóżka,
Harry miał dziwne przeczucie, jak gdyby był obserwowany. Rozejrzał
się dokładnie, lecz nic nie zauważając, wzruszył ramionami i
ruszył do łazienki. Po krótkim prysznicu, wziął się za poranny
trening. Jako że była już godzina siódma, kiedy skończył,
obudził chłopaków, a sam poszedł na śniadanie. Zjadł trochę
owsianki, kilka kanapek, popił mlekiem, a gdy już miał wstawać,
zagadała do niego jakaś śliczna czarnowłosa kobitka.
-Harry Potter, prawda?
Jest pan proszony, do gabinetu dyrektora. - powiedziała delikatnym
głosem. Zmierzył ją wzrokiem, zauważając, że ubrana jest w
damski smoking (aż sprawdziłem w google czy coś takiego jest
>,<'')
-W jakiej sprawie?-
zapytał, przechylając głowę. Z całej siły pragnął tam nie
iść.
-Cóż, wolałabym nie
rozmawiać o tym wśród tłumu uczniów. -Powiedziała, dając jasno
do zrozumienia, że nie chce więcej mówić
-Dobrze więc, już
ruszam. - Powiedział, poprawiając grzywkę, która spadła mu na
oczy.
-Witaj Harry! Może
dropsa? - przywitanie dyrektora, było takie same jak zwykle.
Wchodząc zauważył, że w pokoju było kilka osób z różnych
domów. Między innymi był Draco, Blaise, Hermiona, Nevil, Levander,
Patil, Cho oraz kilka osób, których kojarzył tylko z widzenia.
-Nie, dziękuję. Wolałbym
się dowiedzieć, czego pan ode mnie chce i po prostu stąd wyjść.
- Dropsa, najwidoczniej nie ucieszyła taka odpowiedź, ponieważ
przez chwilę wyglądał na zaniepokojonego.
-Zebrałem was tutaj w
związku ze sprawą nowej szkoły magicznej.. - rozległy się nikłe
szepty. - i chciałbym kilkoro z naszych uczniów, wysłać na
wymianę, a w razie czego, jeśli spodobała by się wam tamtejsza
szkoła, moglibyście się przepisać. Jest ktoś chętny? -
uśmiechnął się, widząc kilka podniesionych rąk. Harry nie był
jednak przekonany. Choć, to mógłby być dobry pomysł. Byłby poza
zasięgiem dropsa, dodatkowo mógłby poczuć się normalnie.- Pani
dyrektor, opowie wam trochę o tamtejszej szkole.
-Nasza szkoła leży wśród
mugoli, w samym centrum Londynu. Dzięki dofinansowaniu z
ministerstwa magii, jesteśmy w stanie zaopiekować się naszymi
uczniami, w każdym aspekcie. Szkolimy uczniów w zakresie Aurorów,
Uzdrowicieli, a także przygotowujemy uczniów, do życia wśród
mugoli- tutaj spotkała się z pytającymi spojrzeniami.- w sensie,
ministerstwo ma zamiar pomagać czarodziejom znajdować mugolską
pracę.. - Harry mimowolnie uśmiechnął się, podniósł rękę.
- Tak? Zapytała niezbyt ucieszona, że ktoś jej przerwał.
Czy mógłbym teraz
zmienić kierunek wykształcenia? - To pytanie, sprawiło że znowu
wszyscy byli zaskoczeni. - Miałem zdawać na Aurora, ale wolałbym
pracę wśród mugoli. - w myślach jednak dobrze myślał o tym, że
będąc daleko od ministerstwa, oraz zakonu, nic nie będą mogli mu
zrobić. Spojrzał na Dumbledore'a. Widocznie domyślał się, o czym
myślał czarnowłosy.
-Cóż. Sądzę, że
musiałbyś poczekać do ukończenia tego roku...
-Fu.. lipa. - Zielonooki
westchnął.- A wam co, mowę odebrało?- powiedział spostrzegając
zaskoczenie na oczach byłych przyjaciół, jak i tych nowych. - W
takim razie nie mam zamiaru zmieniać szkoły. Mogę już iść?-
spojrzał na Dumbledore'a
-Ale, Harry! Jesteś
pewien? Mógłbyś się wiele nauczyć! - zaczęła dyrektorka.
-Oh, rozumiem. Pewnie
chodzi pani o gazety, typu „ Harry Potter , wybraniec zmienił
szkołę! Przyjrzyjmy się temu z bliska...” Chce pani po prostu
rozgłosu. Tyle z mojej strony. A, tak poza tym. Czy kiedykolwiek
pozwoliłem pani mówić do mnie po imieniu? - mówiąc to, jego
uśmiech był wręcz krwiożerczy.
-P..rzepraszam. -
wydedukała. Harry uśmiechnął się do siebie.
-Życzę miłego dnia...-
Kiedy wyszedł z gabinetu dyrektora, zadzwonił dzwonek, więc
biegiem ruszył w stronę lochów, na eliksiry, które wydawały mu
się przyjemnym przedmiotem, bez stojącego nad nim nietoperza.
Pomimo tego że się spóźnił, nawet nie musząc się tłumaczyć,
Snape nie wlepił mu szlabanu, tylko upomnienie, co było dla niego
zaskoczeniem.
Na lekcji, ważyli
eliksir, której nazwy Harry nie potrafił wymówić. Snape wyjaśnił,
że stworzył go Francuski alkoholik, osławiony złą sławą.
Eliksir wydala z organizmu wszystkie dawki uprzednich eliksirów.
Jednak jest on trudny do wykonania, dlatego nikt go nie waży, w
dzisiejszych czasach.
Pod koniec lekcji, Harry
przeżył kolejne zaskoczenie. Dostał Wybitny z eliksiru, który
ważył razem z Draco. Draco. Harry myślał o nim, jak o kumplu,
jednak nie mógł zapomnieć jego występków. Często nad tym
rozmyślał, podczas wieczornego papierosa, czy podczas prysznica.
Nie wiedział jednak, co dokładnie ma o tym myśleć. Miał teraz
okienko, więc poszedł do pokoju życzeń. Gdy do niego wszedł,
zobaczył pokój, z wieża stereo, oraz kilkoma fotelami. Na stoliku
były zwykłe, mugolskie piwa. Zaskoczony Harry wziął jedno i
zaczął powoli sączyć. Odtworzył książkę od zaklęć. Ostatnie
zaklęcia przychodziły mu z trudem, jeśli o nich nie czytał, co
ostatnio stało się częścią jego. Uwielbiał czytać, chociażby
mugolską literaturę, która miała nawet specjalną szafę, w
Świecie Pani Pince. Kiedy ta zauważyła co chciał wypożyczyć,
sama poleciła mu kilka książek, które przeczytał od deski do
deski, przyznając bibliotekarce, że te książki są rzeczywiście
bardzo dobre.
Nagle ktoś otworzył
drzwi.( Ale zaraz, przecież chyba nikt nie wiedział, o istnieniu
tego pokoju, nikt oprócz niego? jeśli się mylę, powiedzcie mi.
Pamietajcie tylko, że akcja rozgrywa się w trakcie tomu 5 , czyli
zamieniam tom 5, a po tym roku będzie jeszcze 2 lata w hogwarcie..
no chyba że mi coś do łba strzeli i zrobię przeskok.. nic nie
wiadomo ze mną, prawda?;>) Do pokoju wchodziła postać, ale
zauważając, że nie jest sama, wyciągnęła różdzkę, celując w
siedzącego w fotelu chłopaka, czytającego. Albo przynajmniej
próbującego to robić, ponieważ zasnął, czytając. Postać
zdjęła kaptur, rozrzucając długie, blond włosy. Po posturze,
widać było kobiece wdzięki. Pomyślała o kocyku, którym po
chwili przykryła czarnowłosego. Najwidoczniej zapominając po co
przyszła, poszła w tylko sobie znanym kierunku.(Oczywiście,
najpierw wychodząc z pokoju życzeń.)
Harry obudził się
niedługo później. Od razu zauważył, że książka którą
czytał, leżała na stoliku.u, a sam leżał przykryty kocem.
Spojrzał na zegarek, nie miał czasu na rozmyślania. Za 15 minut
kończyła się przerwa obiadowa. Pobiegł szybko na wielką salę,
zabrał kilka naleśników z dzemem, i pobiegł do sali z zaklęciami,
która była praktycznie na drugim końcu zamku. Kiedy dzwonek
zabrzmiał, Harry dobiegał do drzwi.
„Ciekawe kto zna
położenie pokoju życzeń. Gdyby ten ktoś był moim wrogiem,
zabiłby mnie podczas snu..” Takie myśli chodziły po głowie
zielonookiego. Pomimo tego, że kilka razy był upominany, o uwagę
przez Flitwicka (czy jakoś) oraz Blaise. Po odjęciu kilkunastu
punktów Slytherinowi, Podwójna lekcja zaklęć, skończyła się,
dzięki czemu Harry poszedł szybko w swoje miejsce, aby pomyśleć
przy papierosie.
-Kto to do cholery mógł
być!
Fajnie, że nowy rozdział ale się odrobinę pogubiłem szczerze mówiąc. W pierwszym rozdziale jest, że: Od dnia śmierci Syriusza w Magisterstwie Magii minął już drugi miesiąc. A tu czytam, że zmieniasz 5 rok. Więc już sam nie wiem. Ogólnie bardzo fajne opowiadanie, czekam na więcej. Jest trochę błędów ale nie są aż tak masakryczne. Jeśli potrzebujesz do betowania to pisz na gg:6156071.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Vlad
Wiesz.. Sam nie wiem, co mam powiedzieć. Mam zaćmę jasną, i nie ogarniam. TT.TT'' Miałem zamiar zrobić z Syriusza "złego wujka" ale .. 1 rozdział pisałem w ciul czasu temu.. zaraz to zmienię i powiedzmy, że nikt nic nie widział xD, a co do propozycji betowania- z pewnością skorzystam ;)
UsuńEhh... nakręciłam się na opowiadanie z Harrym w Slytherinie, a tu tylko trzy rozdziały... Nic tylko Cię za to jebnąć avadą xd Podoba mi się Twoje opko, aż szkoda, ze jest go tak mało....
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Niedoskonała.
Fajnie się zaczęło, ale... no właśnie "ale". Tylko trzy rozdziały, które są świetne. Brak weny? Z chęcią mogę służyć pomysłami, których od cholery i trochę. Jakby co, pisz na gg - 45795898
OdpowiedzUsuńBellatrix Black-Lestrange z życzeniami weny