piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział III - Kto to do cholery był!

Yo ! Słucham muzyki i piszę ! Nie wiem dlaczego wam to piszę! Ale wam to jednak piszę, w końcu kurwa jestem pojebany ; O
Kilka spraw.
Rozdział krótki, ale zawsze coś, na zachętę. 
Nao is back, biczys!  Chyba..  No nie ważne. Mam teraz trudną sytuację. Każdy starszy gimbazjalista katolik już to przeszedł.. ale w tym roku mam przekichane ponieważ będą testy 3 gimbazjalistów, + bierzmowanie, przez co będę miał w chuj czasu wolnego, naprawdę TT.TT'' 
Dodatkowo, myślałem że napiszę sobie kilka rozdziałów w wakacje, jedank nei zrobiłem tego. Konkluzja? Sprzedać rodziców, nie będą mi roboty dawać.
Szukam BETY! 
Tak, to pierwszy raz, kiedy szukam bety. Mam nadzieję, że ktoś przyjemny się trafi ;)


Ból. Ból cierpienie i żądza zemsty. Te właśnie uczucia kierowały Slytherinem w czasach wielkiej czwórki Hogwartu. To właśnie on – wbrew pozorom został oszukany przez resztę. Rovena. Jego ukochana. Nawet ona. Każdy myślał iż zginął on kiedy chciał „ wykorzystać innych władców Hogwartu”. Phh. Niech myślą co chcą. Ciekawe czy ona go nastawi przeciwko mnie.
-Muszę znaleźć swojego potomka. Z taką myślą żył Slytherin przez (kurwa... kiedy było założenie hogwartu? Ehh neefer majnd) ileś tam lat.
- Reedzie.. Alanie Reedzie! Wstań. Wstań i wypełnij mą wolę!
-Ee co ? - Harry wstał z łóżka do pozycji siędzącej i rozglądał się uważnie. Położył się znowu, uznając że mu się przesłyszało. Jednak było coś co nie dawało mu spokoju, a to coś było takie natarczywe, że nie mógł już zasnąć.
Czy jednak nie mógł się z nim połączyć. Tak jak przewidziała Rovena. Nikt z nich, nie mógł się z nim skontaktować, dopiero w wieku 17 lat.. jednak to on, musi się połączyć z nim pierwszy, aby tamci nie wmówili mu nieprawdy.. Slytherin, po tych przemyśleniach, wrócił do wpatrywania się w szklaną kulę.

Wstając z łóżka, Harry miał dziwne przeczucie, jak gdyby był obserwowany. Rozejrzał się dokładnie, lecz nic nie zauważając, wzruszył ramionami i ruszył do łazienki. Po krótkim prysznicu, wziął się za poranny trening. Jako że była już godzina siódma, kiedy skończył, obudził chłopaków, a sam poszedł na śniadanie. Zjadł trochę owsianki, kilka kanapek, popił mlekiem, a gdy już miał wstawać, zagadała do niego jakaś śliczna czarnowłosa kobitka.
-Harry Potter, prawda? Jest pan proszony, do gabinetu dyrektora. - powiedziała delikatnym głosem. Zmierzył ją wzrokiem, zauważając, że ubrana jest w damski smoking (aż sprawdziłem w google czy coś takiego jest >,<'')
-W jakiej sprawie?- zapytał, przechylając głowę. Z całej siły pragnął tam nie iść.
-Cóż, wolałabym nie rozmawiać o tym wśród tłumu uczniów. -Powiedziała, dając jasno do zrozumienia, że nie chce więcej mówić
-Dobrze więc, już ruszam. - Powiedział, poprawiając grzywkę, która spadła mu na oczy.

-Witaj Harry! Może dropsa? - przywitanie dyrektora, było takie same jak zwykle. Wchodząc zauważył, że w pokoju było kilka osób z różnych domów. Między innymi był Draco, Blaise, Hermiona, Nevil, Levander, Patil, Cho oraz kilka osób, których kojarzył tylko z widzenia.
-Nie, dziękuję. Wolałbym się dowiedzieć, czego pan ode mnie chce i po prostu stąd wyjść. - Dropsa, najwidoczniej nie ucieszyła taka odpowiedź, ponieważ przez chwilę wyglądał na zaniepokojonego.
-Zebrałem was tutaj w związku ze sprawą nowej szkoły magicznej.. - rozległy się nikłe szepty. - i chciałbym kilkoro z naszych uczniów, wysłać na wymianę, a w razie czego, jeśli spodobała by się wam tamtejsza szkoła, moglibyście się przepisać. Jest ktoś chętny? - uśmiechnął się, widząc kilka podniesionych rąk. Harry nie był jednak przekonany. Choć, to mógłby być dobry pomysł. Byłby poza zasięgiem dropsa, dodatkowo mógłby poczuć się normalnie.- Pani dyrektor, opowie wam trochę o tamtejszej szkole.
-Nasza szkoła leży wśród mugoli, w samym centrum Londynu. Dzięki dofinansowaniu z ministerstwa magii, jesteśmy w stanie zaopiekować się naszymi uczniami, w każdym aspekcie. Szkolimy uczniów w zakresie Aurorów, Uzdrowicieli, a także przygotowujemy uczniów, do życia wśród mugoli- tutaj spotkała się z pytającymi spojrzeniami.- w sensie, ministerstwo ma zamiar pomagać czarodziejom znajdować mugolską pracę.. - Harry mimowolnie uśmiechnął się, podniósł rękę.
  • Tak? Zapytała niezbyt ucieszona, że ktoś jej przerwał.
Czy mógłbym teraz zmienić kierunek wykształcenia? - To pytanie, sprawiło że znowu wszyscy byli zaskoczeni. - Miałem zdawać na Aurora, ale wolałbym pracę wśród mugoli. - w myślach jednak dobrze myślał o tym, że będąc daleko od ministerstwa, oraz zakonu, nic nie będą mogli mu zrobić. Spojrzał na Dumbledore'a. Widocznie domyślał się, o czym myślał czarnowłosy.
-Cóż. Sądzę, że musiałbyś poczekać do ukończenia tego roku...
-Fu.. lipa. - Zielonooki westchnął.- A wam co, mowę odebrało?- powiedział spostrzegając zaskoczenie na oczach byłych przyjaciół, jak i tych nowych. - W takim razie nie mam zamiaru zmieniać szkoły. Mogę już iść?- spojrzał na Dumbledore'a
-Ale, Harry! Jesteś pewien? Mógłbyś się wiele nauczyć! - zaczęła dyrektorka.
-Oh, rozumiem. Pewnie chodzi pani o gazety, typu „ Harry Potter , wybraniec zmienił szkołę! Przyjrzyjmy się temu z bliska...” Chce pani po prostu rozgłosu. Tyle z mojej strony. A, tak poza tym. Czy kiedykolwiek pozwoliłem pani mówić do mnie po imieniu? - mówiąc to, jego uśmiech był wręcz krwiożerczy.
-P..rzepraszam. - wydedukała. Harry uśmiechnął się do siebie.
-Życzę miłego dnia...- Kiedy wyszedł z gabinetu dyrektora, zadzwonił dzwonek, więc biegiem ruszył w stronę lochów, na eliksiry, które wydawały mu się przyjemnym przedmiotem, bez stojącego nad nim nietoperza. Pomimo tego że się spóźnił, nawet nie musząc się tłumaczyć, Snape nie wlepił mu szlabanu, tylko upomnienie, co było dla niego zaskoczeniem.
Na lekcji, ważyli eliksir, której nazwy Harry nie potrafił wymówić. Snape wyjaśnił, że stworzył go Francuski alkoholik, osławiony złą sławą. Eliksir wydala z organizmu wszystkie dawki uprzednich eliksirów. Jednak jest on trudny do wykonania, dlatego nikt go nie waży, w dzisiejszych czasach.
Pod koniec lekcji, Harry przeżył kolejne zaskoczenie. Dostał Wybitny z eliksiru, który ważył razem z Draco. Draco. Harry myślał o nim, jak o kumplu, jednak nie mógł zapomnieć jego występków. Często nad tym rozmyślał, podczas wieczornego papierosa, czy podczas prysznica. Nie wiedział jednak, co dokładnie ma o tym myśleć. Miał teraz okienko, więc poszedł do pokoju życzeń. Gdy do niego wszedł, zobaczył pokój, z wieża stereo, oraz kilkoma fotelami. Na stoliku były zwykłe, mugolskie piwa. Zaskoczony Harry wziął jedno i zaczął powoli sączyć. Odtworzył książkę od zaklęć. Ostatnie zaklęcia przychodziły mu z trudem, jeśli o nich nie czytał, co ostatnio stało się częścią jego. Uwielbiał czytać, chociażby mugolską literaturę, która miała nawet specjalną szafę, w Świecie Pani Pince. Kiedy ta zauważyła co chciał wypożyczyć, sama poleciła mu kilka książek, które przeczytał od deski do deski, przyznając bibliotekarce, że te książki są rzeczywiście bardzo dobre.
Nagle ktoś otworzył drzwi.( Ale zaraz, przecież chyba nikt nie wiedział, o istnieniu tego pokoju, nikt oprócz niego? jeśli się mylę, powiedzcie mi. Pamietajcie tylko, że akcja rozgrywa się w trakcie tomu 5 , czyli zamieniam tom 5, a po tym roku będzie jeszcze 2 lata w hogwarcie.. no chyba że mi coś do łba strzeli i zrobię przeskok.. nic nie wiadomo ze mną, prawda?;>) Do pokoju wchodziła postać, ale zauważając, że nie jest sama, wyciągnęła różdzkę, celując w siedzącego w fotelu chłopaka, czytającego. Albo przynajmniej próbującego to robić, ponieważ zasnął, czytając. Postać zdjęła kaptur, rozrzucając długie, blond włosy. Po posturze, widać było kobiece wdzięki. Pomyślała o kocyku, którym po chwili przykryła czarnowłosego. Najwidoczniej zapominając po co przyszła, poszła w tylko sobie znanym kierunku.(Oczywiście, najpierw wychodząc z pokoju życzeń.)
Harry obudził się niedługo później. Od razu zauważył, że książka którą czytał, leżała na stoliku.u, a sam leżał przykryty kocem. Spojrzał na zegarek, nie miał czasu na rozmyślania. Za 15 minut kończyła się przerwa obiadowa. Pobiegł szybko na wielką salę, zabrał kilka naleśników z dzemem, i pobiegł do sali z zaklęciami, która była praktycznie na drugim końcu zamku. Kiedy dzwonek zabrzmiał, Harry dobiegał do drzwi.
„Ciekawe kto zna położenie pokoju życzeń. Gdyby ten ktoś był moim wrogiem, zabiłby mnie podczas snu..” Takie myśli chodziły po głowie zielonookiego. Pomimo tego, że kilka razy był upominany, o uwagę przez Flitwicka (czy jakoś) oraz Blaise. Po odjęciu kilkunastu punktów Slytherinowi, Podwójna lekcja zaklęć, skończyła się, dzięki czemu Harry poszedł szybko w swoje miejsce, aby pomyśleć przy papierosie.

-Kto to do cholery mógł być!  

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział II - Zmian ciąg dalszy.

Cześć witajcie, pomidorami nie rzucajcie!
W tym oto rozdziale, sporo się zmieni, więc spieprzać na drzewo.
Wiem. Często mieszam 3 osobę z pierwszą, ale tak już ze mną jest. Staram się to zawsze poprawiać, ale nigdy mi się nie chce .. TT.TT''
Najpierw – to co mnie miło zaskoczyło.
Zasady zabawy:
Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować nominującemu bloggerowi
- pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów
To nagroda:






Fakt 1
Jestem pojebanie nieśmiały. Może tu, w internecie jestem rozmowny.. ale gdybyście spotkali mnie w rl.. Ehh.
Fakt 2
Nienawidzę zdrady. Dla mnie, to najgorsze, co można komuś zrobić i nie mówię tylko o zdradzie w miłości.
Fakt 3
Zacząłem pisanie, ponieważ chciałem się dowartościować. Dlatego też, w prawie każdym opowiadaniu, jest ktoś, kto mnie przedstawia, niekoniecznie wam o tym powiem.
Fakt 4
Pierwszą osobą, jaką poznałem przez pisanie, był Sethu
Fakt 5
Jestem no life'm ;(
Fakt 6
Nałogowo ćpam herbatę miętową, oraz żelki.
Fakt 7
Mam skłonności, do emowania. Tyle.

Ci, których nominuję. ( Fakt, nie znominuję 15-stu, ale nie znam tyle dobrych blogów, które są aktywne).
http://hp-dwie-maski-jedna-twarz.blogspot.com/ Normalnie Nienormalna (wiem, pisałaś już, ale naprawdę trudno jest znaleźć w tych czasach zajebiaszego bloga.. )

http://hp-i-cw.blog.onet.pl/ Sethu

http://hp-inny-tom-6.blogspot.com/  Kat

Tutaj kończy się aktualna lista. Dziękuję, ci bardzo droga Nienormalna (Trochę.. dziwno to brzmi xD) w ramach podziękowań, to tobie dedykuję ten roździał.







No to zaczynamy :)




Harry, przechodził właśnie przez próg wrot Wielkiej Sali, kiedy Tiara zaczęła swóa j występ.
„Jam jest stara tiara, co podejmuje decyzji wiele,
jam jest stara tiara, co błędów popełniać nie może,
jednak parę lat temu, błąd jeden się wykradł.
Naprawić to trzeba, na Merlina.
Ponowić przydział trzeba, przyjaciół zmienić trzeba.” (wiem, bez sensu i chuj mi w dupę... ale za chuja nie chciało mi się szukać po innych blogach i tamten konfigurować.. )
Dumbledore spojrzał na McGonnagal, która wyglądała jak on. Zdziwiło ją.
-No więc – powiedział Dumbledore, próbując wyjaśnić, ale w jego głosie ciągle słychać było zdziwienie – Trzeba dostosować się do prośby Tiary. - Rozejrzał się po Wielkiej Sali. Podchodzić będziecie kolejno rocznikami do Tiary. Od pierwszoklasistów, do siódmoklasistów.
Harry już domyślał się, że to o nim mówiła Tiara. Dyskretnie spojrzał na stół ślizgonów, przełknął slinę i spojrzał na Matt'a, który podniósł kciuk w górę. Uśmiechnął się mimowolnie.
Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty rocznik, gdy już ostatnia osoba podeszła do Tiary, Harry wzdrygnął się. To było pewne, że teraz trafi do Slytherinu..
-Ciekawe, kto pierwszy zabije. Ja ich czy oni mnie? - powiedział cicho, a Matt prychnął. Oczywiście, z tobą życia mieć nie będą.
Podreptali do Tiary.
-Hermiona Granger. - Powiedziała McGonnagal. Hermiona podeszła do Tiary, widząc spojrzenie wicedyrektorki.
-Ravenclav!
-Ronald Weasley.
-Gryffindor!
-Matthew Roxyn – Matt na luzie wbiegł i usiadł pod karcącym wzrokiem wicedyrektorki.
-Slytherin!- Dobiegły go nikłe brawa przy stole pierwszaków.
-Levander Brown
-HufflePuff!
-Harry Potter.- Wszystko ucichło, wszyscy, bez wyjątku spojrzeli na Harrego. Ten, udając spokojny krok wszedł powoli na schodki. W głowie usłyszał głos Tiary „ Tym razem nie popełnię tego samego błędu...”
-Slytherin! Tutaj, również bez wyjątku, wszyscy zaliczyli koparę w dół. Natomiast Harry, Harry przeszedł jakby nigdy nic i usiadł koło Matt'a. McGonnagal odchrząkneła.
-Seamus Finnigan...
-HufflePaff.- Tak toczyło się dalej przyznawanie do domów. Harry jadł kanapkę, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Wszyscy nowi. - Powiedziała jakaś niska szatynka, najwidoczniej prefekt, sciągając na siebie wzrok. Harry też na nią spojrzał.- Po uczcie, pójdziecie za mną, a ja was po przydzielam do pokoi.
-Za nią, rozległ się pomruk, który zignorowała.
Harry z dezorientacją przyjął informację, że będzie w dormitorium wraz ze Draco Malfoy'em, oraz Blaise Zabinim. Dormitoria w Slytherinie mieszczą maxymalnie 3 osoby, więc … musiał to przeżyć. Gdy wchodził do dormitorium, usłyszał jęknięcie Dracona, oraz jego cichy szept.
-Ja pierdole.
-Nie pierdol, Malfoy'ku, bo rodzinę powiększysz. - Powiedział z widocznym rozbawieniem Harry. - Nie przeszkadzajcie sobie. - usiadł, po tym jak zobaczył że tylko jedno łóżko jest wolne, na swoim łóżku – Wiem że mnie nie lubicie i tak dalej.. Nieważne. Postaram się wam nie wchodzić w życie, więc proszę was o to samo. Szczerze mówiąc, gdy jesteś ze swoją dziewczyną jesteś bardziej rozmowny. - Draco chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu śmiech Blaise.
-Nie gadaj, trzeba się napić, poznać, oraz odrzucić uprzedzenia. - powiedział bardzo poważnie Zabini.
-A miałem ochotę na spokojną noc. - Draco wbrew swojej woli parsknął.


Harry musiał powiedzieć, że jego nowi „przyjaciele” mają twarde głowy. Pili mugolską „ Wódkę” (Żołądkową, kurwa. ), która bez wątpienia była o wiele mocniejsza od Ognistej Whisky Wypili flaszkę, o zawartości 0,7l, żeby następnego dnia wstać na zajęcia.
Harry otworzył oczy, pod wpływem promieni słonecznych.
-Ja pierdole zasłoń ktoś to okno- usłyszał stęknięcie Blaise'a, po którym roześmieli się zgodnie. Idiotą, który odsunął kotary okazał się Dracon, śmiejąc się z ich wyrazów twarzy.
-Wstawajcie. Za 50 minut skończy się śniadanie, a po nich zajęcia.- ich westnięcie utwierdziło go w fakcie że żyją.
Zdążyli jeszcze zjeść szybkie śniadanie, kiedy akurat Snape rozdawał plany zajęć. Harry zobaczył swój plan, i pomyślał, że nie jest tak źle.
Poniedziałek:
1:Transmutacja
2:Eliksiry
3:Obrona przed czarną magią
4:Obrona przed czarną magią
Przerwa obiadowa
5:Zaklęcia
6:Eliksiry

Wtorek :
1:Zaklęcia
2:Zaklęcia
3:Eliksiry
Przerwa obiadowa
4.ONMS
5 ONMS

Środa:
1:Eliksiry
2:Eliksiry
3:Zielarstwo
Przerwa obiadowa
4.Transmutacja
5.Transmutacja

Czwartek:
1Transmutacja
2:Transmutacja
3:Zielarstwo
4:Obrona przed czarną magią
Przerwa obiadowa
5:Eliksiry
6:Eliksiry

Piątek
1Transmutacja
2Eliksiry
  1. Okienko
Przerwa obiadowa
4.Zaklęcia
5.Zaklęcia


Często kończy wcześnie, co jest dużym plusem.
-Nie jest źle- powiedział. Spojrzał na plan Blaise, który miał prawie że identyczny plan. - My się nie rozstajemy.- teraz spojrzał na plan Dracona. -ou. Tu już gorzej. Mam z tobą.. w Piątki środy i Poniedziałki wszystkie lekcje oraz w czwartek eliksiry razem. Spojrzał teraz na plan Matt'a/. Tu.. nie mamy zbytnio kooperacjii.. Tylko środy.. Na kogo się szkolisz? Bo z pewnością nie na aurora.
-Chcę.. Znaleźć jakąś mugolską pracę, a potem się pomyśli. Jestem mugolakiem, więc niezby by było gdybym jako jedyny, zniknął, od moich krewnych, którzy nie mają pojęcia o magii. Tylko rodzice wiedzą.
- Dobra, idziemy na zaklęcia, bo Flitwick (dick . ; P JjayJoke xDD) da nam w kość. - Powiedział z niesmakiem.
Na zajęciach, używali zaklęć poznanych przez pierwsze pięć lat nauki. Sporo tego było. Harry jednak poradził sobie z tym bez najmniejszego problemu. Tak samo jak inni, z gwardi Dumbledora, oraz parę nielicznych osób. Na drugiej godzinie zaklęć, nauczyli się zaklęcia Sadamo Omnivia które pozwalało zamrozić na chwilę przeciwnika, aby dać chwilę, na przygotowanie zaklęcia, lub uroku.
Eliksiry.. Eliksiry Harremu zleciały, w dość miłej atmosferze, oczywiście mówiąc miło mam na myśli, że nietoperz nie czepiał się byle małego błędu. Za eliksir, który przygotowywali dostał PO, co było bardzo dobrym wynikiem. Ale w międzyczasie, gdy ważył eliksir, parę razy zauważył ukradkowe spojrzenia Hermiony, która ważyła eliksir z Levander. Oczywiście. Rudzielec nie dostał nawet Z z eliksirów. Ehh. Chwilę go nie widziałem i już ' rudzielec'. Ślizgoni, mają na niego za duży wpływ.
Podwójna lekcja opieki, wykończyła go doszczętnie. Mieli znaleźć w zakazanym lesie zwierzę, oraz zrobić z niego swojego chowańca. Harry dzięki swojej umiejętności wężomowy, znalazł sobie małą wężycę, która była do niego względnie dobrze nastawiona, więc porozmawiał z nią, o tym, czy nie chciałaby zostać jego chowańcem. Powiedział, że to tylko taki projekt do szkoły i jeśli będzie chciała, może go opuścić.
Zgodziła się na to z dość dużym entuzjazmem.
-Tylko żadnego gryzienia, zrozumiano?- powiedział drapiąc ją po główce(? ; Węże mają główkę, nie ? No, tak to wygląda.. Enyłej...)
-Dooobrze – powiedziała sycząc ironicznie ( dafaq.. co ja piszę wąż ironicznie syczy? Ehh, w psychiatryku już pewnie miejsce szykują...)
Każdy patrzył się na niego jak na wariata, kiedy wyszedł z lasu z wężem na szyi, co ignorował. Spojrzał na chowańce innych osób. Króliki, żaby, czy nawet lis. Już by mu Aar pokazała.
Po obiedzie wybrał się do dormitorium. Położył się na łóżku, zaraz po krótkim prysznicu. O tak, Harry uwielbiał gdy jego ciało miało kontakt z wodą. Było to uczucie.. takie rozluźniające.. Tak samo jak powietrze po burzy.. To było coś.. niesamowitego..
Jego rozmyślania przerwało czyjeś wtargnięcie i rzucenie się na łóżko naprzeciwko jego. Była to jakaś dziewczyna, więc Harry automatycznie podniósł się do pozycji siedzącej.
-Eee.. tak?-Zapytał, dręczące go pytanie.
-Czyżbym pomyliła pokoje? - zapytała jakby siebie.
  • Jeśli szukasz Blaise lub Draco, pewnie są jeszcze na obiedzie.. Tak to ich pokój.
  • A ty co w myślach czytasz? -miała niezbyt inteligentną minę, przez co zaśmiał się
  • -Nie.. Po prostu domyślałem się. Lubicie ich, więc strzeliłem, jak się okazało dobrze. Przepraszam, miałem zamiar się drzemnąć.
-Spoko, już idę. -Kątem oka zauważyła jeszcze jak Harry wyciąga telefon, oraz paczkę papierosów. Chciała podejrzeć go, zrobić mu na złość i wystraszyć go, ale nie wiedziała gdzie pójdzie. Po 10 minutach czekania na niego, wybrała się szukać tamtych dwóch durni.
Jednak, co w tym czasie robił Zielonooki?
Gdy tylko wyszła za drzwi, otworzyłem okno. Wbrew woli uśmiechnąłem się. Usiadłem na parapecie, włączyłem muzykę i zacząłem palić papierosa, uważając aby nikt mnie nie zauważy ył. Rozmyślał. Rozmyślał nad tym, co zrobić po ukończeniu Hogwartu. Pomimo tego iż „ miał zostać” aurorem, wolałby jakiś mugolski kierunek. Nie chce być blisko ministerstwa, oraz zakonu. Walić, to idę spać.


niedziela, 17 marca 2013

Rozdział I - Zmiany, wielkie zmiany.

Heja ludzie.
Wiem, znowu zaczynam nową historię.. itd.. Ale, tym razem mam uzasadnienie! Gdy topLap był w naprawie, gościu strzelił mu formata, więc wszystko poszło się jebać. Hehe, szczerze, to teraz jak komuś się podobała poprzednia historia, to może ją sam skończyć, tylko proszę o uprzedzenie mnie.
Ta Historia, dotyczyć będzie Harrego Pottera, lub jak w moim tutaj opowiadaniu Nathanie Reed, ponieważ ostatnio tego typu FF'y mnie wciągnęły. Może coś napiszę z Naruto, nie wiem. Ale mam jeszcze dwie sprawy.
  1. Przedewszystkim dziękuję wam, za te prawie 10 k wyświetleń, oraz.. tu już gaśnie mój entuzjazm 60 komentarzy.. Dzięki ludzie.
  2. W tym roku, robię projekt. Wraz z koleżankami (Do Saspika, tak koleżankami TT.TT) więc mam o wiele mniej czasu. Będę starać się dodawać notkę raz na dwa tygodnie, ale jakąś szczególnie dłuższą, czyli tyle ile u was norma (4 A4 xD) Wiem, to mało. Ale ja .. Po prostu nie umiem pisać na dłuższą metę. Uwielbiam wymyślać początki, i mam zwariowane pomysły. Jak ktoś chce, mogę użyczyć ^^ Bo wkońcu co się robi w kościele, co niedzielę jak ksiądz gada o egzorcyzmach?
  3. Pozdrawiam, oraz życzę miłej lektury, przy moich wypocinach.




Młody, szensastoletni chłopak biegł już drugie okrążenie. Od dnia śmierci Syriusza w Magisterstwie Magii minął już drugi miesiąc. Po Harrym, nie widać było, aby się tym zadręczał. W rzeczywistości jednak dusił to wszystko w sobie. Bardzo się obwiniał, w końcu to jego wina. Postanowił ćwiczyć, aby zdusić stres dnia. Biegał co noc, a w dzień odsypiał, oraz wykonywał niektóre ćwiczenia. Na posiłkach... Można rzec że był w trakcie ostrej diety. Dzisiejszego dnia miał zamiar zostawić list i zamieszkać przez ten dzień, zrobić zakupy i do Hogwartu. Spojrzał na zegarek – 22:30 – Czas wracać. - Jak pomyślał tak zrobił. Spakował się, wziął szybki prysznic. Ubrał się w ciemne ubrania, przeszedł przez okno, uprzednio zostawiając list.
Szedł powoli chcąc jeszcze zajść do mugolskiego sklepu. Wszedł przez drzwi, które zaskrzypiały lekko, a następnie można było usłyszeć dźwięk dzwonka, uwieszonego nad dzwiami.
-Poproszę paczkę jakichś mocnych papierosów. - Kasjerka zlustrowała go wzrokiem. Zmienił się. Przybrał trochę masy mięśniowej. Zapuścił włosy, które teraz miał już do łopatek. Kasjerka uśmiechnęła się do niego .
-Osiemnaście lat mamy? - Harry przygotował się na takie pytanie.
-Tak, oczywiście.-Wyciągnął z kieszeni portfel, a z poszewki wysunął dowód. Kasjerka spojrzała na niego i uśmiechnęła się, tym razem przepraszająco. - Przy okazji zapalniczkę.
-Oczywiście. 9.65- Harry wyciągnął banknoty. -Dziękujemy za wybranie naszego sklepu.
-Taa.-w jego głosie można było usłyszeć wyrzut.- Wyszedł i machnął różdżką. Błyskawicznie przed nim pojawił się Błędny Rycerz.
-Cześć nazy....- Zaczął swój normalny wykład, ale przerwał mu Harry.
-Tak tak.. Do Londynu.
-12 knutów. - Wsiadł i usiadł na jednym z wolnych miejsc. W autobusie było jeszcze parę osób.
-Dziurawy Kocioł, Londyn, wysiadać – powiedział Ernie.-Harry pozbierał swoje manatki i wyszedł.- Przeszedł przez cały lokal i usiadł pod Ladą. Zamówił piwo kremowe i czekając na nie zagadał do Toma.
-Chciałbym wynająć pokój.
-Na jak długo? - Odpowiedział chropowatym głosem.
-Na dzień.
-2 sykle. Pokój 32- Harry położył mu je na ladzie, wziął swoje piwo i poszedł do swojego pokoju. W nim zostawił swój pakunek i wyszedł. Z tego co zauważył sklepy są otwarte do 23, więc miał jeszcze około 30 minut. Zakupił wszystko z listy i zapłacił za to. Gdy skończył wybiła 23, wszystkie okna i drzwi zostały zamknięte. Wrócił na Londyn, gdzie zakupił jeszcze parę rzeczy. Wszedł na pokątną . Harry stał sam na ulicy. Rozejrzał się, czy aby na pewno. Gdy był pewny, wszedł w boczną uliczkę i wdrapał się na dach. Na dachu rozłożył sobie swój pakunek, Wyjął dwie butelki wody, koc, oraz zgrzewkę piwa.
Rozłożył koc i zaczął ćwiczyć. Nocne powietrze go pobudzało. Było takie zimne... i przyjemne. Kończył 3 serię po 20 pompek. Rozmasował mięśnie. Zrobił 50 przysiadów. Rozmasował mięśnie, tym razem nóg. Odpoczął chwilę. Zrobił kolejne 3 serie tym razem po 30 pompek. Schował wszystko i pobiegł sprintem do Dziurawego Kotła.
W swoim pokoju wziął długą kąpiel. Po niej nawet się nie ubrał, siedząc w samych bokserkach. Spakował to co dzisiaj kupił i poszedł spać.
Wstał o szóstej rano. Ubrał się w treningowe ubranie. Zrobił sobie krótki poranny trening, tak jak wczoraj, na dachu. Po prysznicu poszedł na śniadanie do jakiejś mugolskiej restauracji. Wrócił do domu. Ubrał się w bluzę bez rękawów, koszulke pod tym i czarne spodnie jeansowe.
-No, to ruszamy. -westchnął, tak jakby do siebie.



Wsiadając do pociągu, poczułem... coś dziwnego. Jakby chciało mnie gdzieś pociągnąć. Automatycznie postawiłem taką tarczę za pomocą magii umysłowej, jaką tylko mogłem. Coś mi nie pasowało, po krótkim czasie, atak ustał. Nie mogłem tego uzasadnić, ale .. miałem takie przeczucie, że to nie Voldemort. Rozejrzałem się. Zauważyłem dużo osób poganiających mnie, tak więc wsiadłem. Ruszyłem do ostatniego wagonu, który był wolny. Wyciągnąłem piwo kremowe, którego zrobiłem sobie zapas. Z zdziwieniem stwierdziłem, iż jest ono słabe. Miałem ochotę zawrócić i pójść zrobić zapas mugolskiej wódki i piwa. Ale już trochę za późno. Moje rozmyślania przerwało stuknięcie w szybę. Zauważyłem jakiegoś Krukona, więc go wpuściłem. Skądś go kojarzyłem.. Czy nie był to ścigający tamtej drużyny?
-Cześć.
-Cześć, można? Wszędzie pełno ludu..
-Spoko, Piwka? -oczywiście, jako dobry kumpel poczęstowałęm -Wolę jednak mugolskie.
-Alkohol mugolski? A racja, o wiele lepszy.. od tych sików.
-Taa. - Po chwili zeszli na temat dziewczyn. Wyglądali za okno, spoglądając na biusty dziewczyn.
-Zobacz, D!
-Gdzie?
-Ta blondynka.!
-Coś ty.. Najwyżej C.
-No nie wiem.
-Patrz! Ona.. Ona idzie z Malfoyem!
-O kurwa- odwrócili szybko wzrok, zaśmieli się, ale nadal ją podglądali.
Harry przyjrzał się krukonowi. Nazywał się Matthew Roxyn(Za cholerę nie mogłem mu nadać fajniejszego imienia, a Over nie pomagał, strasząc mnie dildosem z ponabijanymi gwoździami.. ; o) Miał błękitne oczy, oraz blond włosy. Dziwił się, że nie trafił do Slytherina, szczególnie dlatego, iż jego charakter bardzo przypominał mu iście ślizgoński.
-Chyba się prześpię – stwierdził Harry. -Nie wyspałem się. -westchnął.
-Spoko. Jakby przyszli twoi znajomi, co powiedzieć?
-Niech mnie obudzą.- Matthew potwierdził skinienciem głowy.

Obudziło go lekkie trząsnięcie. Zanim się rozbudził spojrzał najpierw na zegarek . 13.04 , spotkanie prefektów skończyło się 4 minuty temu. Rozejrzał się. Ron ciskał w niego błłyskawice z oczu.
-Co on tu robi! ? -wskazał na Matt'a
-Siedzi. Stało się coś?
-Tak! Ten debil w tamtej klasie wzniósł bujkę, oraz mnie pobił, a ty z nim gadasz!- Spojrzał na Matt'a ten tylko lekko się uśmiechnął z zamiarem wyjścia.
-Hmm naprawdę?- Potter Zapytał , powstrzymując go przed wstaniem. - Wiesz. Ja jednak sądze, że to moja sprawa, z kim rozmawiam. Nie powinno cię to obchodzić. -Spojrzał na Hermionę, która trzymała za ramię Rona.- Miłego wieczoru życzę- powiedział kładąc się oraz ponownie zapadając w płytki sen.

o godzinie 20 dojechali do Hogsmeade. Harry, wraz z Matthewem wsiedli do ostatniego powozu. Tak się złożyło, że Malfoy, jego dziewczyna oraz Zabini, poszli coś załatwić, więc nie mając wyboru usiedli z nimi. O dziwo dla Harrego, Malfoy nie rzucał wyzwiskami. Chyba chciał się popisać przed dziewczyną.
-Matt, mam złe przeczucie- szepnął do niego, pomimo tego że wiedział, że trójka ślizgonów go słyszy. - Coś mi się nie podoba. Spójrz na zachowanie Testrali.
-Testrali? A tych ciągnących koni? Niestety nie widzę ich.
-A fakt. Są strasznie zdenerwowane. Gdzieś czytałem, że oznacza to .. duże zmiany.
-Co , Potter boisz się?
-Tak, że przeniosą mnie do Slytherinu.
-To nie możliwe, po tylu latach, poza tym Tiara wybrała cię do Gryfolandi.
-Nie do końca. Sam ją poprosiłem. Gdybym nie ingerował, byłbym w Slytherinie, w domu węża.

Na takiej właśnie rozmowie, zleciała im droga Hogsmeade – Hogwart. Ze zdziwieniem Harry zauważył, że z Malfoyem przy jego dziewczynie- Nicole da się porozmawiać. Blaise był spoko, tylko był uprzedzony do Gryfiaków.

Pozdrawiam.